Strona Główna » Świadectwa

Świadectwa

Czyli o tym, jak Pan Bóg ratował nasz życie. Na tej stronie przedstawiamy historię życia niektórych z nas. Jezus Chrystus jest w stanie pomóc człowiekowi w każdej sytuacji. Naprawdę każdej, dla NIEGO nie ma nic nie możliwego!!!! Każdy z nas ma własne świadectwo Bożej miłości, dobroci, wszechmocy!!! ON pomógł nam nie dlatego, że na to zasłużyliśmy, lecz ze względu na zasługi swojego Syna JEZUSA CHRYSTUSA!!! To ON za nas umarł, to ON zmazał nasze winy!!!! Jeżli pomógł nam, chce i może pomóc TOBIE!!!


  • Romek
  • Lucyna
  • Maksymilian
  • Staszek
  • Jasia

Romek

Cud uzdrowienia!!!

Objawy mojej choroby uwidoczniły się we czwartek 28.08.2002r, byłem bardzo osłabiony miałem wysoką temperaturę, lekarz rodzinny dał skierowanie do szpitala na szczegółowe badania. Zdjęcia rentgenowskie wykazały wewnątrz miąższowe zapalenie płuc z podejrzeniem o gruźlicę a może i coś gorszego, gdyż były widoczne nacieki na płucach. Zostałem odesłany do Szpitala Gruźliczego w Rzeszowie. Poinformowano mnie, że najkrótszy okres leczenia to 40 dni. Noc przemęczyłem z gorączką 40 C.

Rano odwiedził mnie brat i szwagier, którzy powiedzieli, że chcą się modlić o moje uzdrowienie. Przyszły mi na myśl słowa Jezusa Chrystusa "o cokolwiek poprosicie Ojca mojego w moim imieniu - otrzymacie" Kiedy zaczęli prosić Jezusa by mnie uzdrowił, tak jak to czynił 2000 lat temu, zdołałem wypowiedzieć tylko to pragnienie i prośbę aby mnie uleczył gdyż ja tego potrzebuję, a On jest wstanie to uczynić. Na plecach i w klatce piersiowej poczułem ogromne ciepło. Napełniła mnie radość, w oczach stanęły łzy, powiedziałem tylko niech mi się stanie według Twego Słowa i tego oczekuje według Twojej obietnicy.

Po powrocie do sali zaczęły przychodzić do mnie myśli; czy to się na pewno spełni? Czy to spełni się od razu? Odebrałem to jako sianie zwątpienia przez szatana i poważanie słów Boga, gdyż to myślenie zaczęło się nasilać wyznałem przed Bogiem; wierze, że jest Wszechmogący i że może to uczynić ze mną, mimo to prosiłem aby przymnożył mi wiary i zaradził memu niedowiarstwu, a co do mojego zdrowia niech wypełni się według Jego słów, niech Jego słowo potwierdzi się w moim życiu, ja nie chcę więcej do tego wracać i postanowiłem poświęcić czas na czytanie Pisma Świętego.

Jako, że dziesiąty dzień wypadał w niedziele, zdjęcie kontrolne zrobiono mi dziewiątego tj. w sobotę. Okazało się, że na płucach nie ma śladu choroby i że mogą wypisać mnie do domu. Chrystus powiedział "że kto się mnie zaprze przed ludźmi tego i Ja zaprę się przed Ojcem" dlatego chcę mówić co uczynił w moim życiu i jak doświadczam Jego uzdrowienia!!!!!

Lucyna

Mam na imię Lucyna i chciałam podzielić się z wami tym jak Jezus zmienił moje życie.

Pochodzę z katolickiej rodziny więc chodzenie do kościoła było czymś normalnym. Wraz z wiekiem rosło we mnie pragnienie "dosięgnięcia Boga", dodawałem coraz to nowe praktyki, ale one nie dawały zaspokojenia głodu ale tym go wzmacniały i powodowały myślenie, że Bóg dla mnie jest nieosiągalny.

Któregoś dnia spotkałam zwyczajną a jednak niezwyczajną osobę, która miała w sobie to "coś" co ja chciałam mieć "radość Boga"- radość i pokój, jej życie należało do Jezusa Chrystusa. zaczęłam systematycznie czytać Pismo Święte, moje oczy otwarły się na prawdę o doskonałej ofierze Jezusa Chrystusa na krzyżu, moje myślenie zaczęło się zmieniać a serce wypełnił pokój. Podjęłam decyzje, że rezygnuje ze swoich starań dosięgnięcia Boga, wyznałam swoje grzechy i dałam całe prawo do swojego życia Jezusowi Chrystusowi.

Doświadczam jak on przemienia moje życie, daje pewność, że Jego miłość jest bezwarunkowa, którą otrzymuje ze darmo. Bóg stał się dla mnie kimś bliskim i realnym. Mam radość i pokój w swoim sercu ale nie zawsze tak było. Jezus Chrystus ten który nadał sens mojemu życiu, może zmienić również twoje życie.

Maksymilian

Mam na imię Maksymilian. Mam 27 lat. Wychowałem się w rodzinie wielodzietnej _ mam starszego brata i cztery młodsze siostry. Mój tata i moja mama wychowywali mnie według wiary swoich rodziców _ w kościele rzymskokatolickim. Od najmłodszych lat uczony byłem jak należy postępować, aby dostać się do nieba. Wierzyłem temu, że aby dostać się do nieba trzeba być wyspowiadanym ze wszystkich grzechów i je odpokutować - bałem się, że jeśli przeoczę jakiś mój grzech, to pójdę do piekła. Bałem się śmierci.

Jako mały chłopak chodziłem z tatą na spotkania Odnowy w Duchu Świętym. Niewiele zastanawiałem się nad tym co słyszałem, bo mnie bardziej interesowała gra w piłkę nożną. Po kilku latach przerwy chodzenia na te spotkania, gdy urodziła się moja najmłodsza siostra _ a miałem wtedy 14 lat, tata wysłał mnie samodzielnie na jedno z takich spotkań. Wtedy rozumiałem więcej niż przed laty. Zacząłem regularnie pojawiać się na spotkania Odnowy w Duchu Świętym. W międzyczasie dostałem od taty Pismo Święte. Czytałem je, ale nie chciałem aby ktokolwiek widział, że je czytam.

W wieku 15 lat pojechałem na chrześcijański obóz w Bieszczady. Był to czas modlitwy, kazań na podstawie Pisma Świętego i pieśni uwielbienia dla Boga. Właśnie wtedy, gdy skończyłem szkołę podstawową, zrozumiałem, że aby pójść do nieba trzeba zdecydować jak chce się żyć: idąc za przykazaniami Jezusa i polegając na jego łasce _ zmierzać do nieba i być zbawionym, albo żyć w strachu licząc na swoje dobre postępowanie lub odrzucając łaskę Boga _ zmierzać do piekła. Ja uwierzyłem w prawdę Biblii - wybrałem zbawienie z Bożej łaski.

Kolejne lata mojego życia zmieniały się stopniowo _ w głównej mierze z powodu upływu lat. To co dokonało się najistotniejszego we mnie, to pokój którego doświadczam w moim życiu _ strach przed piekłem i śmiercią nie ogarnia mojego życia. Regularnie czytam Biblię i staram się, aby słowa w niej zapisane wyznaczały zasady postępowania w moim życiu.

Stanisław

Mam na imię Staszek wychowałem się w rodzinie Katolickiej, wielodzietnej na wsi. Od dzieciństwa przestrzegałem nauki kościoła codziennie w domu mieliśmy wspólną modlitwę, była dla mnie smutnym obowiązkiem, przez dwa lata byłem też ministrantem. Jednak w miarę dorastania zauważałem niekonsekwencję między nauczaniem i życiem . W domu byłem świadkiem awantur, niesłowności i nieuczciwości i sam szybko stałem się gorszym w każdej z tych dziedzin od moich rodziców i rodzeństwa . Zacząłem od kłamstw i doszedłem do stanu, że nigdy nie potrafiłem powiedzieć prawdy zawsze musiałem chociaż trochę skłamać aby moją decyzję uzasadnić i "uwiarygodnić". Innym powtarzanym moim grzechem było podkradanie drobnych z portfela taty, posunąłem się do nieco większych kwot . Parę razy zostałem przyłapany dostałem porządne lanie, byłem zawstydzany ale to nie miało żadnego znaczenia, później dokonałem kilku drobnych kradzieży osób obcych nie zawsze wiedziałem kogo okradłem no i okradałem zakłady pracy w których pracowałem . Podczas spowiedzi wyznawałem grzechy, a za pokutę otrzymywałem różne modlitwy do odmówienia i myślałem że jestem ok. mimo, że nie kończyłem z moim procederem. Przed ukończeniem osiemnastego roku życia zacząłem uznawać światopogląd ateistyczny. Wiarę kościoła Katolickiego uznałem za zbiór prymitywnych przesądów, zabobonów i wierzeń ludowych . Po ukończeniu szkoły zawodowej wyjechałem na Śląsk i pomyślałem że wstyd mi przyznać się, że w coś takiego wierzę i tak też zrobiłem, czasem tylko pod wpływem kolegów poszedłem do kościoła . W tym czasie zacząłem się interesować okultyzmem, czyli białą, czarną magią ,wróżeniem z kart Tarot,z ręki, z tęczówki oka, horoskopy, nekromancją [wywoływanie duchów], przeszedłem dwa stopnie Kursu Doskonalenia umysłu w Krakowie szkolenie Biomagnetyczne Sprzężenie Mózgiem B S M. Przeszedłem około 10 treningów na bazie Prana Jogi , hipper wentylacji, interesowałem się buddyzmem, ruchem Hary Kriszna, zacząłem uznawać wielobóstwo. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że istnieje świat duchowy i jest doświadczalny, posiada moc swoją hierarchię począwszy od duchów do rożnych bóstw i ktoś musi być najważniejszy a ja nie wiem kto, kim jest Chrystus Jezus kim są święci i jakie miejsce zajmują. Zdałem sobie sprawę, że jest też jeden Bóg który jest najważniejszy najpotężniejszy miałem jednak problem bo nie wiedziałem który i co jemu się podoba a co się nie podoba co jest prawdą a co kłamstwem. Wiedziałem, że na pewno z byle kim nie chcę się zadawać, Byle komu nie warto służyć, zapragnąłem być z tym naprawdę Największym, zacząłem się do niego zwracać mimo że nie wiedziałem kim jest . Dziś wiem, że to Bóg przez okoliczności sprawił, że nieoczekiwanie w ciągu około dwu miesięcy mimo wielu trudności zmieniłem racę i miejsce zamieszkania. Utraciłem wszelkie kontakty ze środowiskiem okultystycznym, mimo, że miałem nazwiska i adresy. Zamiast tego w nowym miejscu pracy poznałem ludzi z odnowy Charyzmatycznej. Na pierwsze spotkanie jakie trafiłem było to Seminarium Odnowy w Duchu Świętym tam na podstawie Bożego Słowa usłyszałem o darach Ducha Świętego o słowie wiedzy, poznania, darze proroczym, darze wiary, uzdrawiania, darze czynienia cudów. Gdy tego wysłuchałem miałem bardzo mocne przekonanie że okultyzm jest zupełnie czymś innym niż dary Ducha Świętego i nie można tego mieszać z sobą . Pamiętam do dziś sens modlitwy którą z potrzeby serca powiedziałem Panu, że oddaję Tobie Panie wszystkie dotychczasowe moje doświadczenia, wiedzę i nie będę jej używał a jeśli w tym jest coś dobrego to przywróć mi to oczyszczone i doskonalsze, postanowiłem nie wracać do mojej wiedzy i jej nie praktykować. Miałem pewność; dary Ducha Świętego pochodzą z innego źródła, pochodzą od Jedynego Boga i nie jest to energia kosmosu, ani moja wyzwolona moc nie mogę tej mocy używać do białej i czarnej magii nie jakieś duchy ale jeden Duch Święty który jest nam dany gdy posłuszni jesteśmy Panu naszemu Jezusowi Synowi Bożemu. Wtedy też zrodziło się we mnie pragnienie poznania bliższego Boga i pragnienie poznawania Jego woli przez czytanie Bożego Słowa. Pragnąłem aby Duch Święty mi objaśniał i pomagał je wypełniać. W tym czasie miąłem wiele doświadczeń gdy Duch święty objawiał mi moje grzechy, każdy z nich było początkowo bardzo trudne ale do dziś wspominam je ze wzruszeniem i wdzięcznością Bogu z czego mnie wykupił i uwolnił przez śmierć i zmartwychwstanie Pana Jezusa. Na zakończenie jedną historię wam opowiem. Pan doprowadził mnie do momentu gdzie odczułem że Bóg nie może mnie wysłuchać ponieważ coś jest niewłaściwego, modliłem się i pragnąłem aby wszelkie przeszkody między mną a Panem były usunięte i Duch Święty pokazał mi jedną rzecz a był nim stojak pod mikrofon, który zrobiłem z materiałów "zorganizowanych" w zakładzie pracy w czasie godzin pracy chromowany przez kolegów a miał służyć Panu i wydawało mi się że, to usprawiedliwia kradzież, złe gospodarowanie czasem pracy i nakłanianie innych do nieuczciwości. Ale Pan przekonał mnie, że jest to olbrzymią obrzydliwością jak każdy inny obrzydliwy grzech. Pierwsza myśl to jak najszybciej zabrać to z sali naszych spotkań i odnieść to do miejsca pracy, pierwszym problemem było, że oficjalnie dałem go wspólnocie i wstydziłem się przyznać przed liderami i wspólnotą o tym o czym Bóg mnie przekonał. Zrobiłem unik i wymyśliłem; w dniu najbliższej wypłaty kupię za własne pieniądze nowy i szybko podmienię statywy, jednak okazało się, że nie umknęło to uwagi liderów. Wdzięczni byli za nowy nabytek ale stwierdzili, że stary też był dobry i drugi też by się przydał, to było takie trudne a zarazem przyniosło mi tak olbrzymią wolność przed Panem i radość, że mam to za sobą, że usunąłem coś czym obrażałem Boga. Myślę też, że w niebie była wielka radość z jednego nawracającego się religijnego grzesznika. To doświadczenie z pozoru błahe, ma dla mnie ogromne znaczenie do dziś, ponieważ doświadczam takiej szczególnej z serca płynącego pragnienia aby nigdy niczego nie uzyskać nieuczciwie, ani nie przyjąć żadnej rzeczy która budzi choćby cień wątpliwości. Pragnę mieć dla mojego Pana czyste i niewinne serce, do dziś ze wzruszeniem wspominam to w jak cierpliwie kochany mój Pan oczyszczał i oczyszcza nadal moje serce od każdej obrzydliwości abym mógł być z Nim na zawsze.

Jasia

Nazywam się Janina jestem 60 letnią mężatką, mam dwie córki, dwóch synów, synową i wnuczkę. Od najmłodszy lat byłam związana z kościołem katolickim, lecz wiele lat przeżyłam w uśpieniu i oddzieleniu od Boga. Byłam osobą zagubioną, pełną kompleksów i lęków.

Bardzo pragnęłam zaspokojenia moich pragnień, rozwiązanie problemów. 23 lata temu spotkałam ludzi, którzy z wielkim zapałem mówili o Jezusie, o tym co on uczynił w ich życiu. Bardzo chciałam zmian do swojego życia. Oddałam swoje życie Jezusowi, przeprosiłam go za moje grzechy, a on dał mi pokój. Wierze w słowo Boże, które jest dla mnie autorytetem duchowym, pokarmem, zmienia moje stare myślenie, daje wiarę w każdą obietnice i Boże prowadzenie, ufność abym mogła Jego wolę wypełniać w swoim życiu. Jezus Chrystus dokonuje zmiany w moim życiu, mogłam zaakceptować samą siebie, zobaczyć, że mam wartość, napełnia moje serce pokojem i miłością, uzdrawia moje wewnętrzne zranienie.

Doświadczam też czym jest Kościół- grypa ludzi wierzących, są dla mnie rodziną na którą mogę liczyć, przed którymi mogę się otworzyć- wyznać najbardziej skrywane grzechy, doświadczać ich modlitwy, bez warunkowej miłości.